Wiadomo, że na wyjeździe ciężko bywa z pielęgnacją na bogato, a z drugiej strony na nartach nasze włosy są narażone na ciągły kontakt ze śniegiem, mrozem, czapką, kurtką...
W takim razie proponuję wziąć dwa kosmetyki: coś do oczyszczania skóry głowy i włosów po nartach i coś do zabezpieczania końcówek przed mrozem.
Do mycia może być lekki szampon lub maska/ odżywka. Naprawdę nie trzeba brać mocnego szamponu - do zmycia będziemy mieli tylko pot i łój, a do tego nie są potrzebne mocne detergenty. Dzięki temu nie wyruszymy włosów na długości - a to one narażone są na najwięcej czynników.
Końcówki możemy zabezpieczać: olejem, serum silikonowym, ewentualnie nawet kremem którego używamy na twarz.
Ja wybrałam do mycia maskę Kallos Algae, do ochrony Oleokrem Biovaxu - używam też po myciu, żeby łatwiej było mi je rozczesać. Dodatkowo używam jeszcze Jantaru z Andreą (w opakowaniu po Joannie) - ale to dla przyspieszenia porostu i zagęszczenia. Ten zestaw sprawdza się bardzo dobrze, zarówno włosy które są cały dzień pod kaskiem jak i te wystawione na mróz są nawilżone, sypkie i łatwo się rozczesują.
Jak pojadę na narty, to na pewno wypróbuję Twojego sposobu :) Miłego jeżdżenia! I śliczne jest to zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCzy cos specjalnego robić z włosami po dłuższym (ok 2 godz)pobycie na dworze przy -15st? Niestety bez nakrycia głowy:(
OdpowiedzUsuńUżyj maski na co najmniej 10 minut, najlepiej emolientowej, żeby wlosy wróciły do równowagi. Polecam maski Planeta Organica, o których pisałam: http://splatana.blogspot.com/2016/12/maski-planeta-organica-toskanska-i.html
UsuńA następnym razem najlepiej pamiętaj o zabezpieczeniu włosów serum silikonowym, olejem lub odzywką bez spłukiwania przed wyjściem na mróz :)